Było ciepłe popołudnie,wyszłaś ze swoim starterem z laboratorium profesora. Eevee szczęśliwa,ze ma taką trenerkę przytuliła się do ciebie. Zauważasz na pobliskiej łące Gloom.

Bardzo, bardzo, ale to bardzo cieszyłam się, że rozpoczęłam swoją podróż Pokemon i mogę wyruszyć ku walkom o odznaki. Nie byłam jednak pewna tego czy dobrze zrobiłam jako, że na swoją profesję wybrałam 'Trenerka'. Pomyślałam, że chyba jednak bardziej odnalazłabym się jako koordynatorka. Mimo wszystko z uśmiechem na twarzy szłam przed siebie. Minęłam łąkę, nie zdołałam spostrzec ów Pokemona, z tego powodu, że niewyobrażalne szczęście przysłaniało mi świat.

Gdy tak szłaś przez twoje 'niewyobrażalne szczęście przysłaniało mi świat' wpadłaś na Snivy.
- Snivy, Sniv, Snivy! (Co to miało znaczyć?! Uważaj!)

- Och, na prawdę bardzo, bardzo przepraszam!- powiedziałam odruchowo wymachując rękoma i marszcząc brwi. Powoli zaczęłam odsuwać się od Pokemona, nie chciałam aby mnie zaatakował. Jeszcze raz przeprosiłam i czym prędzej uciekłam .

Udało ci się uciec. Zobaczyłaś jezioro a w nim Buizel'a.

- Może trochę poćwiczymy? - spytałam Eevee.

- Eevee. - kiwnęła głową.

- Eevee zaatakuj Buizela atakiem piaskiem, a następnie akcją !

Buizel dostał. Zaatakował Bąbelkami.

Jeszcze raz Akcja!

Nie trafiła. Buizel używa strumienia.

No, dalej! Eevee zbierz siły i atak piaskiem, a potem akcja.

Padł.

Idziemy dalej .

Widzicie walkę Pachirisu vs. Oddish.

Przyglądam się jej uważnie. Oba Pokemony są bardzo fajne.